Rozdział XVIII - Szafka

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam. Bardzo, bardzo przepraszam, że musiałyście czekać tak długo, a ten rozdział nie podoba mi się w dodatku tak bardzo, że aż się za siebie wstydzę. Ale mam nadzieję, że chociaż szablon wam się podoba? c:
________________________
- Hej - mówi Harry cichym, bardziej ochrypłym niż zwykle głosem, na którego dźwięk Danielle unosi głowę. Ma szarą skórę, okropnie podkrążone oczy i czerwony nos. Jej włosy są splątane i przetłuszczone, a biała, luźna koszulka, którą ma na sobie, brudna i Harry krzywi się z obrzydzenia na widok dużej, żółtej plamy na piersi dziewczyny.
- Hej - pociąga nosem z kamienną twarzą. - Czego chcesz? - pyta, po czym hałaśliwie smarka w jakąś zużytą chusteczkę.
- Więc się dowiedziałaś? - pyta posępnie, a twarz Danielle zmienia się diametralnie. Wcześniej wyglądała na lekko zagubioną i dziwnie spokojną, bez uczuć, ale teraz jej twarz wykrzywiła się w paskudnym grymasie postarzającym młodą dziewczynę o co najmniej dziesięć lat.
- Tak - wrzeszczy rozdzierająco z przeraźliwą rozpaczą w głosie, po czym obraca się i rzuca na poduszkę dusząc w sobie szloch, od którego zaczynają jej dygotać ramiona.
Harry patrzy na to chwilę, po czym kładzie się na łóżku obok niej i wyjmuje z jej ręki materiał, który zacisnęła w pięści, po czym delikatnie układa dłoń dziewczyny na swojej piersi. Chce zapytać kto jej powiedział, ale czuje, że to nie jest najlepszy moment i pewnie ma rację. Przyciąga ją i przyciska do siebie swoją dłoń układając na jej łopatkach. Stara się uspokoić Danielle mrucząc coś nieskładnie prosto do jej ucha i przekazując ciepło zmarzniętej dziewczynie, co przynosi efekty, bo po kilkunastu minutach jego koszulka przestaje nasiąkać kolejnymi łzami, ciało dziewczyny nie trzęsie się od spazmów, a jej oddech powoli się wyrównuje. Harry delikatnie gładzi ją po plecach, po czum całuje w czubek głowy uśmiechając się lekko.
- Lepiej?
- Nie. Może. Odrobinę - waha się. - Dziękuję.
- Myślę, że powinnaś się wykąpać.
- Jest aż tak bardzo źle? - odsuwa się od niego tak, by mogli rozmawiać patrząc na siebie i marszczy brwi.
- Nie. Może. Odrobinę - chłopak uśmiecha się i czuje narastającą dumę, gdy na twarzy dziewczyny pojawia się bardzo blady i bardzo nikły grymas przypominający nieco uśmiech, kiedy się przekręci głowę w bok i mocno zmruży oczy, który znika po sekundzie lub dwóch, ale Harry już zdążył go zauważyć, więc uważa to za niebywały sukces.
Danielle powoli wstaje z łóżka, zgarnia kilka rzeczy z podłogi i wyjmuje coś z szafy, po czym wychodzi pociągając lekko nosem, a chłopak decyduje się ogarnąć nieco pokój. Zaczyna od otworzenia szeroko okien, gdyż w niewielkim pokoju zaczyna mu się robić duszno. Zgarnia wszystkie chusteczki do kosza (musi porządnie upychać, żeby się zmieściły) i dokładnie ściele łóżko.
Kiedy jest w trakcie układania poduszek do pokoju wchodzi Danielle. Ma mokre włosy i nadal wygląda, jakby przed chwilą płakała, ale na jej twarzy widnieje delikatny uśmiech, a oczy są bez wyrazu.
- Wymiotowałaś, prawda?
- Tak - nie ma pojęcia, skąd zielonooki to wie, ale nie chce pytać, nie ma na to siły.
- Spróbuj się przespać, wyglądasz okropnie.
- Dzięki - mówi ponuro, po czym wchodzi pod kołdrę opatulając się nią porządnie i zamyka oczy, a Harry wychodzi z pokoju cicho zamykając drzwi.
- Czekaj - zatrzymuje go głos Danielle. - Nie zostaniesz ze mną?
- A chcesz tego? - patrzy na nią stojąc w progu.
- Tak jakby... - mówi nieśmiało.
- To trochę dziwnie, ostatecznie się nie przyjaźnimy.
- Tak, ale zdecydowałeś się tu przyjść i bądź co bądź trochę podniosłeś na duchu. No... nie do końca, ale jednak.
- Przykro mi słońce, ale mam do załatwienia parę spraw - Styles po tych słowach zastanawia się co się z nim takiego dzieje, jeszcze miesiąc temu w życiu nie wypowiedziałby takich słów. - Może poproszę twoją mamę, żeby z tobą posiedziała?
- Nie - dziewczyna natychmiast podnosi się na łóżku szeroko otwierając oczy.
- Czemu?
- Ona... Ona mnie nie akceptuje. Powiedziałam jej jakiś czas temu, że jestem lesbijką, a ona od tamtej pory traktuje mnie inaczej, cały czas krzywo na mnie patrzy... Sprawia, że czuję się winna. A to przecież nie moja wina, że zakochałam się w Eleanor - przerywa na chwilę. - Poznałyśmy się jeszcze w przedszkolu, wiesz? - uśmiecha się smutno i Harry podświadomie czuje, że zapowiada się długa historia. - Od razu ją polubiłam, wydawała się być taka sympatyczna. Zawsze kochałam jej włosy, były takie długie i miękkie. Uwielbiałam je czesać, robić warkoczyki. Moje nigdy się do tego nie nadawały - spuszcza wzrok zastanawiając się nad czymś chwilę. - Zrozumiałam, że ją kocham trzy lata temu. To było jak zobaczyłam ją i Louisa całujących się na imprezie u Jade. Chciałam się upić, ale nie mogłam, więc wróciłam do domu i przeryczałam resztę nocy.
- To wtedy pierwszy raz wymusiłaś wymioty? - pyta Harry, ale po wyrazie twarzy dziewczyny już zna odpowiedź.
- Tak.
- Dlaczego?
- Nie wiem... Ja chyba próbowałam zwrócić na siebie uwagę. Nie akceptowałam siebie, myślałam, że jeśli schudnę Eleanor mnie zauważy. I zauważyła. Dokładnie rok później, też u Jade. Obie piłyśmy, naprawdę dużo. Dużo to znaczy ledwo utrzymywałyśmy się na nogach, to było takie żałosne, nawet nie byłyśmy wtedy pełnoletnie. Miałyśmy spać u Jade, w jednym pokoju, w życiu nie chciałyśmy, żeby rodzice widzieli nas w tym stanie. Położyłyśmy się na łóżku i przytuliłyśmy się do siebie i po prostu pocałowałyśmy. Nie wiem, która zrobiła to pierwsza, to się po prostu stało. Całowałyśmy się do rana, chyba nawet zasnęłyśmy ze złączonymi ustami - dodaje. - Tęsknię za nią, wiesz? Chcę żeby tu była, i mnie przytuliła, i powiedziała, że wszystko będzie dobrze, chcę żeby mnie całowała i szeptała do ucha jakieś bezsensowne słowa, jak na tych wszystkich komediach romantycznych. Nigdy żadnej razem nie oglądałyśmy... - nagle przerywa patrząc się gdzieś w przestrzeń.
- Powinnaś iść spać.
- Tak - przeciąga sylabę, po czym kładzie się na poduszkach nadal mając zafascynowany wyraz twarzy.
- Dobranoc - mówi cicho Harry, po czym wychodzi zamykając za sobą drzwi.
Mija mamę dziewczyny rzucając jej w biegu krótkie ,,zabierz ją do psychiatry, albo popełni samobójstwo" i szybkim krokiem wychodzi na ulicę. Kobieta wygląda, jakby chciała zadać mu wiele pytań, ale nie zwraca na nią uwagi.
Wyjmuje z wewnętrznej kieszeni kurtki papierosa i zapala go, po czym wkłada do ust zaciągając się dymem. Musi odprężyć się, pomyśleć. Wsiada do autobusu, bo nie chce mu się łapać taksówki nic sobie nie robiąc z zakazu palenia, którą dojeżdża pod pałac westminsterski. Swobodnym krokiem przechodzi na most westminsterski, dłonią wodząc po barierce.
 Zatrzymuje się dokładnie na środku i odwraca się tyłem do pędzących samochodów spoglądając w nurt Tamizy. Rzeka tego dnia jest nieco niespokojna i Harry z przyjemnością patrzy na fale uderzające o stalową konstrukcję. Uśmiecha się, ale jego oczy wyglądają smutno. Niby ma wszystko czego chciał, o czym marzył tak niedawno, ale jednak coś nie daje mu spokoju i jest to coś tak uciążliwego, że nie potrafi przestać o tym myśleć. Coś, co werżnęło mu się w umysł, zadomowiło tam i nie ma zamiaru odejść, chociaż próbowano by to usunąć najrozmaitszymi sposobami.
Dopala papierosa, a potem zapala jeszcze jednego i jednego. Wzdycha, gdy kończy mu się paczka i ze złością rzuca opakowanie w nurt rzeki.
Chłopak myśli o powrocie do Louisa, bo jedynie przy nim może zapomnieć o wszystkim. Ma nadzieję, że chłopak jeszcze śpi, bo chce, by odpoczął, ale mógłby się zakraść do jego pokoju i popatrzeć na niego w ciszy. W końcu decyduje się jednak po prostu wrócić domu, by trochę wypocząć i się odprężyć, by oczyścić umysł, co niestety nie udało mu się po wypaleniu dużej ilości papierosów. Może trawka pomoże. 
Gdy dociera do domu od razu kieruje się do kuchni. Otwiera jedną z niepozornie wyglądających szafek i uśmiecha się na widok jej zawartości. Gdyby policjanci zdecydowali się zrobić rewizję w ich domu na pewno zaskoczyłaby ich mnogość narkotyków znajdujących się w zwykłej szafce kuchennej, w której normalni ludzie trzymają zapewne przyprawy, oliwę z oliwek, albo cokolwiek równie nieszkodliwego. Na najwyższej półce znajduje się heroina, amfetamina i crack, na najniższej haszysz, marihuana i olej haszyszowy, a cała środkowa wypchana jest całkowicie torebkami z kokainą.
Harry wyciąga z jakiejś szuflady dużą, plastikową siatkę na zakupy i zaczyna wpychać do niej wszystkiego po trochu. Z innej szuflady wyciąga kilka szlufek, zwitek bibułek i dwie strzykawki o różnej wielkości i dorzuca je do torby, po czym wychodzi z kuchni i wbiega po schodach kierując się do swojego pokoju. Rozkłada wszystko na stoliku na podłodze w dwóch idealnie równych rzędach, po czym siada po turecku. Sięga po marihuanę, haszysz, crack i olej haszyszowy i ze skupieniem zabiera się za robienie skręta. Po kilku minutach cały pokój wypełniają kłęby gęstego dymu i słodki zapach charakterystyczny dla domu Stylesów.

***
- Budzi się - Harry słyszy podekscytowany głos, kiedy nieprzytomnie uchyla powieki. Czuje suchość w gardle i okropnie boli go głowa. W normalnej sytuacji pewnie pomyślałby, że ma zwykłego kaca, ale to pomieszczenie jest podejrzanie białe, a jakieś natrętne światło świeci mu prosto w twarz dezorientując go.
- Może ktoś to do kurwy nędzy wyłączyć? - mówi podniesionym głosem, po czym zaczyna ochryple kaszleć.
- Och nie, brzmi jakby miał zaraz wypluć płuca, czy to dobrze? - pyta młody, kobiecy głos z wyraźną obawą w głosie.
 - Co się tu dzieje do jasnej cholery? - chrypi Harry podnosząc się na jednej ręce. Unosi wzrok rozglądając się po pomieszczeniu. Jest bardzo, bardzo biało i sterylnie czysto. 
- Och. Szpital - mówi w osłupieniu. - Czemu tu trafiłem?
- Próbowałeś się zabić - odpowiada lekarz poważnym tonem, a Styles wybucha histerycznym śmiechem.
- Kłamiesz.
- Zabawne. Twój ojciec powiedział to samo.

6 komentarzy:

  1. Nie rozumiem czemu ci się nie podoba, jest naprawdę świetny :) @girl_lovesdraco

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie jest świetny!
    Czekaj.... zaraz wyjdzie że ten KTOŚ kto zamordował Perrie i Eleanor, włamał się do Stylesów i podmienił te narkotyki żeby (o mój Boże ) zabić Hazze albo zrobić z niego samobójcę...
    Albo nie. Mam chyba z milion teorii!
    Wkręcam się coraz bardziej, warto było czekać :)
    @PolishCurls

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG !!! :O
    No bez jaj, żeby tak.. no nie... ale jak.. ouuu ciekawe kto, co i jak, mhmm :)
    Ta wiem nie było to bardzo rozbudowane haha :D
    ale WOW no :D
    to next x

    @boobmixer_

    OdpowiedzUsuń
  4. i co? mówiłem ze js super! :P
    teoria @PolishCurls js nawet logiczna i bardzo i to bardzo możliwa... na szczęście nie zginął
    albo to po prostu sen... hmm
    od początku do końca zajebiste :)
    zycze weny i czekam na nn :3
    @bicz_plisss

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest zajebiste! Od jakiejs godziny siedze z nosem w telefonie i nadrabiam rozdzialy. I wow! To ff bardzo bardzo mi sie podoba! Ogromnie dzieki Bogu, ze zauwazylam dzis na tl ten link :)
    podoba mi sie twoj pomysl na fabule. Niby nieoryginalny a jednak ma w soie cos specjalnego. Bardzo intrygujaco jest przedstawiona postac Harry'ego. I mam nadzieje, ze nie zabijesz (ani nie bedziesz probowac) wiecej osob ...
    Co do zabijania, jestem tak cholernie ciekawa kto stoi za smiercia Perrie i Eleanor ... Nie mam zadnej teorii lol
    Nie masz pojecia, jak bardzo mnie zniszczylas Zarrym! Nigdy nie czytalam tego paringu, a tutaj ... Ew co sie ze mna dzieje

    Zycze Ci weny tworczej, wiary w siebie (ten rozdzial byl wspanialy jak i wszystkie inne) i sukcesow w szkole xd
    Pozdrawiam i dziekuje za informowanie,
    Zickyy xx

    @RealMeIsNotMe

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne/@ziamburgerx

    OdpowiedzUsuń