Rozdział V - Przeprosiny

Na prawdę powinnam już leżeć na podłodze z zakrwawioną głową, albo bez nogi czy ręki.
Przepraszam was tak bardzo, bardzo, bardzo, ale kompletnie nie miałam weny, nie potrafiłam napisać nawet dwóch zdań, przepraszam was.
No i na koniec zapewne dosyć miła dla was informacja - zawiesiłam mojego drugiego bloga, więc energię spożytkuję na pisanie rozdziałów na tego, ale ten też może skończyć jak Mental, więc się brać do komentowania.
_____________________________________

-Mówiłem ci już, że nie lubię gdy ktoś jest przeze mnie smutny, a ty zaintrygowałeś mnie swoimi odpowiedziami, nie ma w tym nic wyjątkowego - powiedział po chwili milczenia.
-Przykre - westchnął Harry wstając z łóżka i skierował się ku biurku, na którym stał jego laptop. Usiadł na obrotowym krześle i odpalił urządzenie.
-Nic mi nie powiesz? - spytał Louis obserwując jego poczynania.
-Och, no tak, zapomniałem. Jeśli wspomniesz komuś o tym, co się wydarzyło, to cię zabiję - powiedział beztroskim tonem. - Dzięki za przypomnienie.
-Harry błagam cię - Louis usiadł na łóżku przecierając twarz.
-Nie musisz błagać, chociaż przyznam, podoba mi się to. Kontynuuj.
-Co? - spytał w otępieniu zbity z pantałyku chłopak.
-No powiedz mi, o co mnie błagasz. Lubię, gdy ktoś to robi, to mile łechta moje ego, rozumiesz.
Louis wstał z łóżka i podszedł do Harry'ego opierając się dłonią o biurko.
-Błagam cię o to, żebyś przestał być taki irytujący i wyjaśnił mi w końcu dlaczego nie chcesz mi powiedzieć jakie masz powody, by mi nie ufać.
Harry zdjął dłoń z touchpada i oparł się plecami o oparcie. Westchnął ciężko, przeczesał palcami włosy, przetarł twarz i wysunął półkę po swojej prawej stronie. Nie spiesząc się wyjął  skręta i zapalniczkę, włożył go do ust i zapalił niczym Al Pacino w ,,Ojcu Chrzestnym".
Louis uważnie obserwował jego ruchy, ale nie odzywał się. Harry odsunął się od biurka, wstał i oparł się o nie patrząc na szatyna.
-Nie - odpowiedział spokojnie zaciągając się z lubością. - Mam swoje powody i mógłbyś łaskawie przestać być upierdliwy. Na prawdę uszczęśliwiłbyś mnie tym.
Louis przygryza wargę nie wiedząc co odpowiedzieć. Styles miał rację, był upierdliwy i musiał to przyznać mimo wszystko.
-Przepraszam - mówi w końcu po chwili milczenia. Podnosi się z łóżka i siada na nim ręce opierając dla równowagi z tyłu, a Harry nie może się powstrzymać od lekkiego przygryzienia wargi na ten widok nie zwracając zupełnie uwagi na skręta zwisającego luźno z jego ust. Musi to wyglądać dziwnie, głupio i Louis zapewne czuje się niezręcznie, ale nie przejmuje się tym w tamtej chwili, bo jest skupiony na czym innym. Czymś zdecydowanie dla niego ważniejszym. Jego wzrok wędruje od obutych w Vansy stóp, przez nogi okrywane obcisłymi spodniami i koszulkę opinającą delikatnie zarysowane mięśnie, aż do lekko czerwonawych ust i, wpatrujących się w niego intensywnie, błękitnych oczu. O cholera.
-Zamierzasz mi odpowiedzieć, czy będziemy tak trwali w ciszy i wpatrywali się w siebie aż posiwiejemy?
-Co? - Harry potrząsa głową jakby próbując odgonić niezręczne myśli.
-Właśnie cię przeprosiłem.
Cholera, dlaczego on musi się tak gapić?! - przemyka przez głowę Harry'ego i znika tak szybko jak się pojawia.
-Okay - kiwa powoli głową w końcu zaciągając się i sprawiając wrażenie zamyślonego. Przynajmniej nie wygląda już głupio.
-Tylko tyle?
-Bardzo okay? - opowiada Harry zastanawiając się, czy jest to wystarczająca odpowiedź dla Louisa, ale decyduje, że nie i w końcu dodaje: - Przeprosiny przyjęte. Wybaczam - uśmiecha się nieco bezczelnie wyjmując z ust skręta i kładąc go na ustawionej na stale na biurku zapalniczce, która stała się nieodłącznym elementem pokoju już kilka lat temu, co zapewne z punktu widzenia kogokolwiek normalnego jest niepokojące, ale żaden z nich nie zastanawia się nad tym w tej chwili. Brunet krzyżuje ręce na piersi nie przerywając kontaktu wzrokowego i przechyla lekko głowę.
-To dobrze. Więc zaczniemy od nowa? - pyta Louis lekko się uśmiechając. Nie zwracają uwagi na to, że ta sytuacja jest dosyć intymna i dziwna, i gdyby byli dziewczynami zapewne wybuchnęliby śmiechem w tamtej chwili, ale nimi nie są, więc po prostu gapią się na siebie i żaden nie potrafi dostrzec w oczach drugiego iskierki miłości, którą zapewne niezależny obserwator dostrzegłby od razu.
-Myślę, że to dobry pomysł - kiwa powoli głową Harry. Oboje mrugnęli może dwa razy w ciągu tej rozmowy, ale żaden z nich nie chce psuć tej chwili, choć tego nie rozumieją i jest to naprawdę  nienaturalne, ale kogo to tak na prawdę obchodzi? To ich chwila.
Nagle rozlega się hałas, a drzwi pokoju bruneta uderzają z hukiem o ścianę. Oboje podskakują, jakby byli całującymi się pięciolatkami w komórce na środki czystości przyłapanymi na gorącym uczynku i odwracają głowy w kierunku wejścia w którym majaczy wyraźnie fioletowa głowa.
-Hej Gemma - Harry przeciera z głośnym westchnięciem twarz. - Ile razy ci mówiłem, żebyś nie właziła tutaj tak... no nie wiem... nagle? I głośno? - sili się na sarkazm i nawet nie jest zakłopotany w przeciwieństwie do Louisa. - I może czasem byś też zapukała? I szanowała moją prywatność? I...
-Dobra, już skończ - przerywa mu wybuchając wyraźnie wymuszonym śmiechem bez krzty wesołości, który nie obejmuje oczu ujmując wiarygodności. - Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. Obiecuję ci. Chciałam się tylko przywitać, okay?
-Więc cześć - uśmiecha się delikatnie brunet, ale on też nie wygląda na szczęśliwego. I to nie dlatego, że odwiedziła go siostra. Nawet nie dlatego, że przerwała mu pierwszy kontakt z Louisem, co byłoby całkiem sensownym i uzasadnionym powodem. Widzi, że jest smutna,  ale się nie odzywa. Wie, że Gemma nie chce o tym mówić, a on to akceptuje. Też nie lubi mówić o swoim uzależnieniu. Tylko, że on nie farbuje włosów, żeby ukryć kompleksy i uzyskać choć odrobinę pewności siebie. I to nie on ma depresję. I to nie on też się tnie. I to nie on zwraca codziennie do sedesu, byleby tylko odrobinę schudnąć i poczuć się lepiej.
Ale Gemma nie chce o tym mówić, a on to akceptuje.
-Jak ma na imię twój przyjaciel? - pyta uśmiechając się szeroko, a uśmiech ten tak bardzo przypomina ten Harry'ego, co Louis zauważa od razu i sam od razu go odwzajemnia.
-Jestem Louis.
-Cześć - macha krótko w jego kierunku, po czym odwraca się i wychodzi z pokoju. Wystawia jeszcze na chwilę głowę, żeby powiedzieć, że idzie porozmawiać z Desem i wychodzi zamykając, a właściwie zatrzaskując z głośnym hukiem drzwi.
-Twoja siostra jest bardzo wesoła. I głośna - stwierdza Louis nadal szczerząc się bez powodu.
-To nie prawda - Harry kręci opuszczoną głową. Nie wygląda na szczęśliwego.
-Dlaczego tak myślisz? - pyta Louis z powątpiewaniem.
-Jesteś taki naiwny - brunet parska ponuro brzmiącym śmiechem i odwraca się, by wziąć do ust dogasającego skręta. Mocno się zaciąga, a jego koniec przez chwilę świeci pomarańczowym blaskiem w przyciemnionym pokoju. Chłopak wypuszcza dym przez nos i usta i odpowiada, po czym wzrusza ramionami.
-Po prostu. Następnym razem patrz na oczy, nie na usta.
-Okay - Louis spuszcza wzrok i też nagle wydaje się zasępiony. - A mogę spytać dlaczego?
-Nie - Harry ponownie się odkręca, gasi peta w popielniczce i znów opiera się o biurko przyjmując swobodną pozę. - Zacznijmy wszystko od początku. Od teraz. Nie znamy się okay?
Louis unosi brew z lekkim uśmiechem, ale po chwili powoli kiwa głową.
-Okay. Więc nazywam się Louis William Tomlinson, mam osiemnaście lat, pięć młodszych sióstr i jedną przyrodnią siostrę z którą nie utrzymuję kontaktu. Przeprowadziłem się do Londynu cztery lata temu z Doncaster razem z całą rodziną i teraz mieszkam na przedmieściu.
Harry uśmiecha się lekko.
-Nie wiedziałem, że masz aż tak dużą rodzinę.
-Wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz - szatyn wzrusza ramionami. - Ja natomiast nie wiem jak się nazywasz.
-Jestem Harry Styles. Mam osiemnaście lat i starszą siostrę o imieniu Gemma, którą poznasz jeśli zejdziesz na dół, ale jeśli będzie się zachowywała, jakbyście się już znali, to się nie przejmuj, bo się jeszcze nie spotkaliście. Moja rodzina pochodzi z Holmes Chapel, ale w Londynie mieszkam od urodzenia.
-Miło mi cię poznać - Louis wstaje i podaje rękę chłopakowi z lekkim ukłonem.
-Mi również.

7 komentarzy:

  1. omg asdfghyxc cudowny rozdział. już myślałam,nże przestałaś pisać lmao
    @larrehapiness

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuuper. Szkoda mi Gemmy. Do nastepnego;)

    OdpowiedzUsuń
  3. halo halo czekam na jakis rozwoj akcji pomiedzy nimi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie! Na takie cudo warto było czekać <3
    @fallensoul19

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    idealne zakończenie
    które pozostawia jednocześnie dużo do myślenia i utrzymuje w niepewności czy ich nowa 'przyjaźń' bd udaną przyjaźnią
    czekam na nn, do zobaczenia, dużo weny życzę!
    @bicz_plisss

    OdpowiedzUsuń
  6. Omnomomnom jest Gemma :D i tutaj Harry i Louis...o matko...to było genialne! I niech się ich znajomość za szybko nie rozwija! Niech Harold zacznie mieć jakieś fantazję na temat Louisa :P wiem, zboczona ja...
    Pisz dalej i życzę ci weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Awh świetne :)
    @girl_lovesdraco

    OdpowiedzUsuń